26-02-2007 23:46
Jak z XX zrobić ^^, czyli dwudzieste LDFy
W działach: konwenty | Odsłony: 30
Mati mnie zagadał na gadzie - może byś wpadł do Lublina na LDFy? Ja mu na to - a po ile wejściówka? On - po 5. Chyba 15/25? Nie, 5. To i przyjechałem.
Gdy jeszcze mieszkałem w Lublinie LDFy kojarzyły mi się z takim małym lokalnym konwentem fantastów-czytaczy. Nie wiem ile w tym dawnym skojarzeniu prawdy, bo nigdy wczesniej się na ów minikonwent [sobota-niedziela, czyli jedna noc konwentowa] nie wybrałem. Tak czy owak tegoroczna edycja upłynęła dla mnie pod znakiem planszówek i rolplejowania.
Impreza była kameralna i przez to niezwykle miła. Zjawiło się AFAIR 130 uczestników, co było akuratnią ilością biorąc pod uwagę fakt, że konwent dysponował jedną dużą salą prelekcyjną, jednym średniej wielkości games roomem i kilkoma małymi salkami, w których można było urządzić sesją lub rozłożyć co większą planszę. GR był bardzo dobrze wyposażony, także dzięki Domowi Kultury LSM, który udostępnił na potrzeby imprezy swoje, ekhm, archiwalia planszówkowe ;o) Uwierzcie, takich tytułów nie widzieliście na zadnym konwencie :-)
W trakcie konwentu udało mi się zagrać w Ra (bardzo fajna gra licytacyjna), Hive'a (miodna dwóosobówka o robalach), sporo w Abalone (sorry Sting :-P) a także w Doomtown i chwilkę w Jungle Speeda (nowa karta z kładzeniem rąk na totem jest chora!). Tu - duży plus. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy tłumaczyli mi jak działąją nowe planszówy - nie było z tym bowiem żadnego problemu.
Blok prelekcyjny był, jak się zdaje, w porządku. Osobiście odwiedziłem prelekcje Stinga i Simana oraz konkurs muzyczny przygotowany przez Krzysia-Misia. Sting opowiadał o wpływie technologii na RPG - prelka ciekawa, choć moim zdaniem mogło byś mniej dygresji, Siman przybliżał publiczności zarysy teorii rpg [SOOK, GNS, GDS] - ja co prawda robiłem handouty do Eberrona [:-P], ale moja Kasia, mimo iż nieerpegowiec, mówiłą, ze prelekcja była w porządku i ja jej wierzę :-) Konkurs także sympatyczny - konkurancja z mruczeniem rządzi :-)
Nocną porą z soboty na niedzielę przyszło mi przetestować mój nowy scenariusz do Eberrona. Tym razem byłem lepiej przygotowany niż na Krakonie - miałem zrobione notki dla graczy, dzięlki czemu udało się uniknąć nieporozumień, które z deka rozwaliły poprzednią sesję. I mimo że kolejny raz wyszły na jaw niedoróbki scenariusza, to zabawa była przednia, a warga Korranora przejdzie do historii sesji konwentowych :-)
Ogólnie konwent uważam za wyjątkowo udany, Miła atmosfera, swojski, lubelski skład - w sumie kupa frajdy. W przyszłym roku, w miarę mozliwości tez się wybieram.
Pozdrowienia:
- dla moich niezastąpionych graczy, ktorzy oparli się urokowi pokazywanek ;o) - Totala, Bonia, Kuma i Simana - bardzo fajna sesja i kupa śmiechu
- dla Treda za Abalone i dla Stinga za dzielne znoszenie tej jawnej bezczelności
- dla Kasi, która dzielnie stawała w Hive'a
- dla Matiego za całokształt i zaproszenie [+1 za ciuch taksówkarza i kaśkiet w czwartek w Łosiu ;o]
- dla wszystkich, z którymi zamieniłem kilka słow lub zagrałem w jakąś planszówę - you rock! :-)
Gdy jeszcze mieszkałem w Lublinie LDFy kojarzyły mi się z takim małym lokalnym konwentem fantastów-czytaczy. Nie wiem ile w tym dawnym skojarzeniu prawdy, bo nigdy wczesniej się na ów minikonwent [sobota-niedziela, czyli jedna noc konwentowa] nie wybrałem. Tak czy owak tegoroczna edycja upłynęła dla mnie pod znakiem planszówek i rolplejowania.
Impreza była kameralna i przez to niezwykle miła. Zjawiło się AFAIR 130 uczestników, co było akuratnią ilością biorąc pod uwagę fakt, że konwent dysponował jedną dużą salą prelekcyjną, jednym średniej wielkości games roomem i kilkoma małymi salkami, w których można było urządzić sesją lub rozłożyć co większą planszę. GR był bardzo dobrze wyposażony, także dzięki Domowi Kultury LSM, który udostępnił na potrzeby imprezy swoje, ekhm, archiwalia planszówkowe ;o) Uwierzcie, takich tytułów nie widzieliście na zadnym konwencie :-)
W trakcie konwentu udało mi się zagrać w Ra (bardzo fajna gra licytacyjna), Hive'a (miodna dwóosobówka o robalach), sporo w Abalone (sorry Sting :-P) a także w Doomtown i chwilkę w Jungle Speeda (nowa karta z kładzeniem rąk na totem jest chora!). Tu - duży plus. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy tłumaczyli mi jak działąją nowe planszówy - nie było z tym bowiem żadnego problemu.
Blok prelekcyjny był, jak się zdaje, w porządku. Osobiście odwiedziłem prelekcje Stinga i Simana oraz konkurs muzyczny przygotowany przez Krzysia-Misia. Sting opowiadał o wpływie technologii na RPG - prelka ciekawa, choć moim zdaniem mogło byś mniej dygresji, Siman przybliżał publiczności zarysy teorii rpg [SOOK, GNS, GDS] - ja co prawda robiłem handouty do Eberrona [:-P], ale moja Kasia, mimo iż nieerpegowiec, mówiłą, ze prelekcja była w porządku i ja jej wierzę :-) Konkurs także sympatyczny - konkurancja z mruczeniem rządzi :-)
Nocną porą z soboty na niedzielę przyszło mi przetestować mój nowy scenariusz do Eberrona. Tym razem byłem lepiej przygotowany niż na Krakonie - miałem zrobione notki dla graczy, dzięlki czemu udało się uniknąć nieporozumień, które z deka rozwaliły poprzednią sesję. I mimo że kolejny raz wyszły na jaw niedoróbki scenariusza, to zabawa była przednia, a warga Korranora przejdzie do historii sesji konwentowych :-)
Ogólnie konwent uważam za wyjątkowo udany, Miła atmosfera, swojski, lubelski skład - w sumie kupa frajdy. W przyszłym roku, w miarę mozliwości tez się wybieram.
Pozdrowienia:
- dla moich niezastąpionych graczy, ktorzy oparli się urokowi pokazywanek ;o) - Totala, Bonia, Kuma i Simana - bardzo fajna sesja i kupa śmiechu
- dla Treda za Abalone i dla Stinga za dzielne znoszenie tej jawnej bezczelności
- dla Kasi, która dzielnie stawała w Hive'a
- dla Matiego za całokształt i zaproszenie [+1 za ciuch taksówkarza i kaśkiet w czwartek w Łosiu ;o]
- dla wszystkich, z którymi zamieniłem kilka słow lub zagrałem w jakąś planszówę - you rock! :-)