» Blog » Raport z czwartej sesji palantira
11-07-2009 12:49

Raport z czwartej sesji palantira

W działach: erpegranie | Odsłony: 2

Raport z czwartej sesji palantira
W poniższym wpisie historia pierwszej z trzech sesji Wstęgo-MERPa, które rozegraliśmy na przestrzeni ostatniego miesiąca. Powinienem je spisywać na bieżąco ale albo mi się nie chciało, albo nie miałem czasu :P W efekcie niektóre sceny mogą wyglądać ciutkę inaczej w raporcie niż na sesji, mogłem też ze dwie rzecyz lekko podkolorować w stylu: „ja chciałem żeby to tak wyglądało na sesji, ale w sumie nie wiem jak wyszło”. Tak czy owak, enżoj :-)

Na zdjęciu obok Hotel Spirit w Bratysławie, w którym miałem okazję kiedyś przez prypadek nocować :-)



Sesja czwarta: Po drugiej stronie tęczy
Poprzednia sesja skończyła się nieciekawie. Postacie graczy przepędzone przez ojca jednej z nich, starego Fulko, wracają ze spuszczonymi głowami do Edoras, by kontynuować swoją podróż na północ, ku Annuminas.

Miasto jest zalane deszczem. Dwójka krasnoludów jest wyczerpana po długim marszu, tylko jeden Frealof miał konia. Kierują swe kroki do karczmy. Traf chce, że jest to „Po drugiej stronie tęczy” – najważniejsze miejsce podgrodzia Edoras. Prowadzi je Lady Dalia – kobieta z Gondoru, a karczma zasłynęła z tego że:
a] jest jednym z najwyższych budynków podgrodzia (w sumie nadal się rozbudowuje)
b] jej szyby z kolorowego szkła wykonano w Hucie Szkła Minas Tirith, co nadaje wnętrzu niepowtarzalną atmosferę.

Przed wkroczeniem do karczmy bohaterowie na chwilkę się rozdzielają – Frealof musi zaprowadzić konia do stajni. Tymczasem Furin i Halin są świadkami takiej sceny: osiłek stojący w drzwiach wejściowych odmawia wstępu nietypowej dwójce (i pół) postaci. To dwa krasnoludy i... świnia. Kraski wyglądają dziwnie: jeden jest groźny, cały obwieszony bronią, o białych ze starości włosach. Drugi wygląda jak dzikus – cały owłosiony; nieprzyjaciel wody i mydła. Świnia wygląda jak dzika świnia.

Halin rozpoznaje w uzbrojonym przywódcy opisywanego przez jego dziada w dziennikach wyrzutka – Trigoga. Ten krasek o podłej reputacji, pochodzi z dalekich krain wokół Morza Rhun. Słynie ze swej chciwości, lecz połączona z nią rozrzutność nie pozwoliła mu nigdy się wzbogacić. W efekcie stale prowadzi życie najemnika do wynajęcia. Jego towarzysz zwie się, jak się szybko okazuje, Bagog i jest przywiązany do świni. Ta ostatnia nosi imię Mara i ma ponoć doskonały węch, co czyni z niej nie tylko nietypową maskotkę, ale też przydatne narzędzie.

Dwójka naszych krasnoludów początkowo staje po stronie tamtych, lecz po chwili Furinowi bodaj udaje się obrazić świnię Marę i sprowokować tym samym walkę z Bagogiem w zalewanym strumieniami deszczu błocie. Trigog wyszarpuje arsenał, Halin łapie świnię na zakładnika i taką to zabawną sytuację widzi Frealof wychodzący ze stajni. Zresztą w międzyczasie...

Frealofowi od wejścia do stajni wydawało się, że ktoś go obserwuje. I faktycznie – po chwili z ciemności wypada w szale jakiś kształt i razi młodego Rohirrima. Chwila szamotania się pozwala odkryć, że to nikt inny jak Maerg – chłopak-przewodnik zaginiony w wyniku wybuchu dziwnej magii w Lesie Szeptów, dwie sesje temu. Maerg zachowuje się jakby zobaczył upiora – atakuje w furii, ale nie jest godnym przeciwnikiem dla Frealofa. O ile dobrze pamiętam scena kończy się tak, że Maerg próbuje uciec, ale Frealof rzuca go czymś w głowę i ogłusza.

Po chwili w drzwiach karczmy staje jej właścicielka: Lady Dalia. Już ma wzywać straż, gdy okazuje się, że Frealof jest jej dawnym... hmm, najbliższym przyjacielem. Frealof wykorzystuje sytuację, by wygłosić mowę, która zostanie na długo zapamiętana – w efekcie napięcie zostaje rozładowane i wszyscy, łącznie z Trigogiem, Bagogiem i Marą zostają wpuszczeni do karczmy i skupiają się na nich spojrzenia bywalców i gości, który schronili się przed ulewą. Lady Dalia prowadzi ich ku najlepszemu miejscu na głównej sali, światło wpadające przez kolorowe szyby dodaje całej scenie uroku. (Sam nieszczęsny Mearg zostaje wtrącony do piwniczki i oddany pod opiekę Agresa – ochroniarza, który chyba jako jedyny się nim przejmuje).

Furin, Bagog i Mara zostają wysłani do łaźni, reszta zasiada przy stole. Niestety, chwilę psuje Trigog. Szybko po tym jak wszyscy zostają sobie przedstawieni wymawia się niezbyt zrozumiale i opuszcza towarzystwo, posyłając ku Halinowi trudne do rozszyfrowania spojrzenie. Sam Halin zostaje też zagadnięty przez nieznanego mu kupca, który chce zamienić z nim słowo na osobności. Frealof i Lady Dalia zostają na chwilę sami.

W międzyczasie Furin i Bagog trafiają do jednej balii. Mimo obowiązkowego kufla piwska Bagog z żalem przyznaje, że chyba nie będzie im dane zostać kamratami – wszystko dlatego, że Trigog i Bagog pracują dla Krozena Starszego i poszukują jego zaginionego syna.

W trakcie sesji drugiej moje drużynowe kraski zostawiły przy trakcie list do Krozena. List trafił w ręce ojca młodego krasnoluda-uciekiniera i jest głównym tropem jaki mają obecnie jego poszukiwacze. Nic dziwnego, że Bagog reaguje żywiołowo – na krótką chwilę może się wydawać, że zamkniecie się z nim w łaźni nie było najlepszym pomysłem Furina. Dochodzi do zamieszania, w efekcie którego wszyscy w głównej sali karczmy widzą co następuje:

a] do sali wbiega przerażona świnia, cała w pianie
b] za świnią pędzi zupełnie pozbawiony tak piany, jak i innego odzienia Bagog, próbujący pochwycić spłoszone zwierzę
c] za nimi podąża Furin we własnej osobie, ciut bardziej przyodziany, choć wszyscy widzą tatuaże zdobiące mu pierś/ramiona/etc.

W efekcie Bagog i świnia umykają z karczmy. Omal nie tratując przy tym Halina, który wraca z rozmowy z kupcem.

Kupiec imieniem Medan był żywo zainteresowany rubinem, który wypatrzył przy kluczu do biblioteki Annuminas (bohaterowie trzymają go zwyczajowo na widoku). Próbował namówić Halina, by ten odsprzedał mu ów klejnot. Wyszło przy tym na jaw, że rubin i klucz nie zawsze stanowiły jedność. Halin oczywiście odmówił; wkrótce potem dowiedział się od Lady Dalii, że Medan chciał zapewne sprezentować klejnot królowi Eomerowi, by wkraść się w jego łaski – król jest znany ze słabości do błyskotek, a Medan – z chęci zdobycia wpływów na dworze. W trakcie tej sceny wydarzyło się też coś osobliwego – myszkując w swoim pokoju Halin zerknął przez okno. Widziany przez białą szybę Trigog, stojący w strugach deszczu i wpatrujący się w karczmę, wyglądał nieco jak podróżnik zagubiony na lodowej pustyni. Miraż, czy przepowiednia?

Wróćmy jednak do stolika Lady Dalii. Ta równie delikatna, co przebiegła osóbka próbowała wyciągnąć kilak cennych informacji (z których sprzedaży słynie) z młodego Frealofa. W efekcie wymiany newsów okazało się, że młody chłopak stajenny Maerg (przyjęty ze względu na ekstraordynaryjną znajomość koni i ich zwyczajów) był już przez kogoś poszukiwany. Ten ktoś to tajemniczy przybysz imieniem Vakros. Vakros (opisywany jako wędrowiec z okolic Morza Rhun) wyruszył po tym spotkaniu ku Dworowi Kuglarzy, za towarzysza obierając sobie bywalca karczmy „Po drugiej stornie tęczy” – bard imieniem Turibor, który nie tak dawno gościł na królewski dworze w Edoras. Spotkał się tam zresztą z Furinem i grali razem.

Naturalną koleją rzeczy jest zatem to, że Lady Dalia (po całej tej żenującej hecy ze świnią i golasem) prosi Furina, by zagrał coś dla uciechy zgromadzonych tego pochmurnego wieczora w karczmie. Furin chwyta za dudy, akompaniuje mu Halin, na skrzypcach. Pieśń, którą grają, jest jednak dość ponurą opowieścią o losach wędrowca (Furin po wydarzeniach w Lesie Szeptów nie ma ochoty nic coś wesołego) – w dodatku morałem zdaje się być to, że wszytko, nawet uroda pięknych dam – przemija. Na szczęście sytuację ratuje solowy występ wokalny (a’la Ewan McGregor w Moulin Rouge) Frealofa, odwracający znaczenie pieśni.

Zrobiło się późno, goście powoli się rozchodzą. Lady Dalia także jest zmęczona, a poza tym ostatnie wydarzenia nie przynoszą zbytniej chluby jej karczmie, odchodzi zatem do swoich komnat. BG przypominają sobie wtedy o uwięzionym Maergu. Frealof idzie do piwniczki, by się z nim rozmówić, zaś Halin wychodzi na chwilę na zewnątrz karczmy.

Na straży pomieszczenia, w którym przetrzymywano Maerga stoi wykidajło Agres. Nie chce jednak wpuścić Frealofa. Frealof naciska, dochodzi do przepychanki i bójki. Dołącza się do niej Furin, który bez trudu powala Agresa. Bohaterowie wkradają się do piwniczki, ale zastają ją pustą – okienko jest otwarte i wszystko wskazuje na to, że Maerg uciekł! Furin chwyta za fraki Agresa i zaczyna go przesłuchiwać, co kończy się dla ochroniarza bolesnym pobiciem. W takim stanie zastają dwójkę bohaterów pozostali posługacze karczmy, którzy zeszli na dół, słysząc Agresowe wrzaski.

Frealof i Furin chcą opuścić karczmę, ale tamci stają im na drodze. Zaczyna się walka, ktoś wzywa straż. Halin, który przez okienko z zewnątrz oglądał całą sytuację nie może uwierzyć w to, co się dzieje. Ostatecznie scena kończy się tak, że mimo udanego przeprawienia się przez czwórkę blokujących drogę karczemnych chłopaków i odzyskania ekwipunku z pokoi Furina i Frealofa zatrzymuje przybyła straż (poddają się bez walki). Lady Dalia jest przerażona całą sytuacją, a jej przyjaźń z Frealofem zdaje się właśnie szlag trafił. Halin dołącza do przyjaciół i sam też zostaje aresztowany. Kolejny raz drużyna trafia do lochu, tym razem w Edoras zamiast w Minas Tirith.

Czego się jednak nie robi dla tajnych agentów jego królewskiej mości? Eomer, który słynie z hojności, daruje im drugą szansę, o ile tylko niepostrzeżenie wydostaną się z miasta. Dzień później BG jak niepyszni przemykają się nocą, zostawiając za sobą śpiące Edoras. Jako cel wyznaczają sobie Dwór Kuglarzy, dokąd udał się tajemniczy Vakros. Tu koniec sesji


Ponieważ dla dalszych wydarzeń miałem wymyślone głównie co chcę uzyskać, a nie miałem jak to wygrało u mnie lenistwo i sesję zakończyliśmy wcześniej. W sumie graliśmy dwie- dwie i pół godziny, czyli nadspodziewanie krótko i to był największy zarzut do tej sesji. Całość trochę ucięły też wydarzenia w karczmie, kiedy pociągnąłem nieco mocniej scenę przesłuchania ochroniarza Agresa. Skończyło się tak, że Agres, który utrzymywał, że Maerg umknął kiedy Frealof i Furin brutalnie się z Agresem rozprawiali, wyszedł na niewiniątko, aś gracze na okrutnych napastników („Och, Frealofie, jakże się zmieniłeś od naszego ostatniego spotkania!” :P).

Miałem wymyśloną dalej scenę pościgu za Maergiem i obowiązkowe spotkanie z mniej pokojowo nastawionymi Trigogiem i Bagogiem, którzy mieli z BG wyciągać informacje siłą (ale na sesji Artur po prostu ustami Furina wydał Anardila i jego drużynę). Wcięło mi gdzieś też scenę przy grobowcu Theodena (na którą w sumie nie miałem pomysłu), choć o samym grobowcu otoczonym pielgrzymującymi + milionem lampek wspomniałem, gdy drużyna opuszczała Edoras.

Z mechanicznych rzeczy fajnie wyszło wejście (LOL) Frealofa do karczmy, na którym zgarnął reputację. Kilka sesji potem doszliśmy do wniosku, ze reputacje powinny być jednak maksymalnie szerokie, bo inaczej się ich po prostu nie używa. W końcu ile razy podczas kilku, powiedzmy nawet dziesięciu sesji (a póki co rozegraliśmy 6), próbujesz się gdzieś wbić na krzywy ryj?

Smutne było tez w pewnym sensie to, że była to kolejna sesja, która skończyła się katastrofą, celą i ratunkiem ze strony króla :-P Było sporo śmiechu, kiedy na sesji powiedziałem, że Eomer jest znany ze swej hojności i dawania drugiej szansy – Tomek przytomnie stwierdził, że dla Frealofa to będzie już trzecia, bo tego samego sformułowania użyłem, kiedy wprowadzałem jego postać (przypomnijmy – misja dla Elessara miała być sposobnością do naprawienia błędu, jaki Frealof popełnił na dworze Eomera).

Oto co gracze wpisali sobie na karty po sesji:

Tomek (Halin)
Na drugim końcu tęczy
Trigog, rubin, Dwór Kuglarzy

Wojtek (Frealof)
"Na Drugim Koncu Teczy odnalazlem areszt"
Maerg, Lady Dalia, Eomer

Artur (Furin)
miłe złego początki
bagog, "na drugim końcu tęczy", Vakros

Opisy następnych sesji wkrótce, być może nawet dziś :P bo jak spisuję, to spiszę hurtem :-)

Komentarze


viagrom
    biesiada
Ocena:
0
Bardzo przyjemna sesja cała w karczmie. Szkoda ze zabraklo kropki nad i.
11-07-2009 13:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.