» Blog » Zatrute źródełko
21-02-2007 00:01

Zatrute źródełko

W działach: recki | Odsłony: 3

Zatrute źródełko
Przed seansem Źródła wyniknęła rozmowa - za co właściwie tak cenimy Aronofskiego? Wspomnieliśmy Pi, z lekka dziwaczne, Requiem, które nie wszystkich przekonało, i udane Ciśnienie, które w sumie reżyserował kto inny.

Po obejrzeniu Źródła mam już jaśniej sformułowaną ocenę tego reżysera. Jego następny film obejrzeć na DVD lub wcale.

Źródłu stawiam z przekonaniem 1/6. Powody: [trochę spoileruję]

Pretensjonalność - zabrał się pan A za robienie filmu o kwestiach ważnych ponadczasowych. Czaruje wystrojem, muzyką, kolorkami. Mamy tu rozamite cywilizacje i wielkie dramaty. a na koniec dostajemy co? Przesłąnie tak banalne, że nie wiadomo - śmieć się, czy płakać.

Granicząca z pogardą ignorancja - chyba jestem przeczulony na punkcie filmów, które z robią fetysz z estetyki przypisanej religiom Wschodu. W obrazie Aronofskiego medytujący astronauta zbliża się do swojej nirwany wewnątrz umierającej gwiazdy [kiiicz!!!] - ale jest tak opętany swoimi pragnieniami, ze dziwię się, ze udaje mu się usiedzieć minutę w pozycji lotosu.

Dalej jest jeszcze lepiej. Osiągnąwszy nirwanę nasz Wolverine objawia się postaci z najgłębszej warstwy opowieści i za jego przyzwoleniem podrzyna mu gardło. Aaa.. :->

Aktorstwo nie odbiega od całokształtu. Hugh Jackman i Rachel Weisch grają sztywno, nudno, nieprzekonująco - w pewnej mierze takze ze względu an to, że reżyser każe im przeżywać cierpienia rodem z tandetnej sesji wodziarskich nastolatków. Jeżlei chcecie zobaczyć przekonujace kreacje tej dwójki aktorów - lepiej udajcie się na sto razy lepsze "Prestiż" [HJ] lub "Wiernego ogrodnika" [RW].

Cała misterna konstrukcja filmu też wydaje się być tylko zabawką dużego chłopca. Cała najgłębsza warstwa jest nudna jak cholera - jest tam chyba tylko po to, żeby można było pokazać kolejne sceny mordu. A kiedy królowa mówi do obdartego awanturnika - przynieś mi świętą żywicę, będziemy jak Adam i Ewa - to ja już nie mam nic do dodania. I nawet fakt, ze jest to tylko fikcja literacka wymyślona przez kobietę bliską śmierci nie uratuje tej żenady.

Generalnie wątek świętej żywicy całkiem mnie rozbawił - choć chyba nie było to zamierzone przez twórców. Motyw jak z sesji u dysfunkcyjnie [pardon, musiałem ;o] simowego mistrza gry. Podobnie scena z pokazaniem pacjenta Hugha Jackmana. Uu a a a a!

Nie idźcie na ten film. Jest kiczowaty, nudnawy i pozuje na coś czym nie jest.
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Qball
   
Ocena:
0
Toś pojechał Duce :)
Chyba pierwsza niepochlebna opinia o tym filmie jaką przeczytałem.

Jeśli mozna wiedzieć: "mam już jaśniej sformułowaną ocenę tego reżysera." ? Konkretniej, jeśli mogę prosić :)
21-02-2007 00:41
kaduceusz
   
Ocena:
0
Pretensjonalny baran, ktorego wypada skolekcjonować, niekoniecznie z przyjemnością? ;oP
21-02-2007 00:48
Qball
   
Ocena:
0
Oo' Spoko ;)

Źródła nie widziałem, ale Pi bardzo mi się podobało. Podobnie było z Requiem, które wg. mnie i wielu moich znajomych wbija w fotel z powodu sposobu przedstawienia w nim narkomanii .

De gustibus duce :)

Dobranoc
21-02-2007 01:07
lucek
   
Ocena:
0
Arnofsky - nudziarz straszny. Pi jest zacnym obrazem, trochę przegadanym i nieco przydługim - ale nadal dobrym. Ale już opowieść o smutnych ćpunach jest szalenie pretensjonalna - postmodernistyczny wyciskacz ślozów. O Źródle nie chce mi się pisać - myślałem, że A. zrobi lepszy film niż dwa poprzednie, wkręcił mnie obejrzany trailer. Co dostałem? Pseudofilozowanie o matce boskiej vilacorze z amerykańskim Ojcem Klimuszko i Cortezem w buddyjskiej transgresji. Ała, ktoś chyba postanowił być derridą kina.

Moja opinia stąd: http://forum.polter.pl/-vp529375.html#529375 :P
Równie niepochlebnościowa, niebułczna i nierogalowa.


l.
21-02-2007 02:45
neishin
    Cóż
Ocena:
0
Może jestem nastoletnim WoDziarzem, ale mnie film zachwycił. Nie mam mu nic do zarzucenia.
21-02-2007 09:13
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Mi tam się film podobał
Ocena:
0
oczywiście nie szczytowałem ale konsekwentny, dobrze się go ogląda, sprawnie wymieszane są te historyjki, więc jako widz jestem usatysfakcjonowany.

A że Prestiż lepszy... Cóż :D ktoś musi byc gorszy, żeby inni mogli być lepsi.
21-02-2007 12:40
Deckard
   
Ocena:
0
Kurde Tomek - masz to coś w sobie, co i mnie się objawia (żywicę? :D), tzn skrobiesz świetne, cięte recenzje czegoś, co Ci się nie spodobało. Po przeczytaniu takiego tekstu człowiek się zastanawia, czy dom Arofonsky`ego jeszcze stoi, czy już posłusznie przyjmuje formę gruzów.

Thx za cynk - omijam aż do edycji dvd.

Aha - pytanko za 5 pkt. Jak porównywłabyś Źródło z adaptacją Solaris?
21-02-2007 12:49
kaduceusz
    re: Deckard
Ocena:
0
Kiedyś pisałem coś a'la blog i w jednym z odcinków znalazłą się m.in. recenzja Solaris. Tekst ejst z 16go lutego 2003. Wkleję Ci tutaj, lepije to odda moje ówczesne wrażenia, niż moja zawodna pamięć:

Film Sodrebergha jest rekalmowany jako love story [słynna pupa
Clooney'a], widz idzie z przekonaniem, że obejrzy sobie dobre SF, a w
końcu okazuje się, że zaserwowano nam dramat psychologiczny z wątkami
paranormalnymi. Nie ma ogromnej ilości efektów specjalnych, nie ma
wartkiej akcji i kosmicznych strzelanin na balstery. Nie ma
cybernetycznych cacek, gwiezdnych miast-molochów, ani rycerzy Jedi. I nie
ma powodu by wierzyć przedpremierowym recenzjom dziennikarzy.
Ten film, jak rzekł Jacek, jest bardziej europejski niż coponiektóre
filmy europejskie. Reżyser powoli opowiada fabuę, nie zasypuje nas
gromadą postaci, nie sugeruje żadnych rozwiązań. Pełno tu niedopowiedzeń,
niepewności, wątłych rozgraniczeń pomiędzu jawą a snem, rzeczywistością a
ułudą. I niech mnie diabli jezeli nie jest to jeden z niewielu obrazów,
które miałbym chęć obejrzeć po raz drugi.
Przy tym wszystkim nie mogę powiedzieć, by mi się Solaris podobał.
Sprawia wrażenie zepsutej kostki Rubika. Soderbergh nie miał, nawet w
trakcie skręcenia zdjęć jednej, ustalonej wersji scenariusza, takze nawet
odtwórcy głównych ról nie wiedzieli do końca jak będzie Solaris wyglądać
po zmontowaniu. Tą niepewnośc w filmie widać. Sam mam dwie różne [może
nie do końca trzymające się kupy, jak sądzę po dalszych przemyśleniach]
interepretacje zakończenia, a w recenzji Gazety Wyborczej wyczytałem
jeszcze trzecią, szerszą. Padające w trakcie projekcji zdanie: "Nie ma
odpowiedzi, są tylko wybory." jest dobrym streszczeniem [IMHO]
zamysłu reżysera. Ten film każdy moze sobie inaczej tłumaczyć. "Ateiści
interpretują go jako film religijny, ludzie religijni jako
ateistyczny." - fragment jednej z recenzji. To nie to czego szukam. [...] Werdykt: przeciętny.

A jeżeli chodzi o porównania - Solaris Soderbergha jest zdecydowanie lepszym filmem [co nie znaczy, zę dobrym]. Zobaczmy:

kwestia : Aronofski : Soderbergh
przesłanie : banał : pozostawiona interpretacji widza
akcja: przewidywalne zakończenia, wielowarstwowa : snuje się
gra aktorska: paroksyzmy cierpienia i uniesienia : Jeremy Davies z ADHD i pupa Clooney'a
wizualnie : fajerwerki : wyciszony
polecanki : odradzam : można

21-02-2007 14:32
neishin
    Jejku
Ocena:
0
Ja na Solaris umierałem z nudów. Widać mamy kompletnie inne gusta. Mam nadzieję, że na sesjach bawisz się choć odrobinę:>
21-02-2007 16:06
Deckard
   
Ocena:
0
A mi Solaris naprawdę przypadło do gustu, choć zgadzam się z tym, co napisałeś. :)
21-02-2007 16:12
996

Użytkownik niezarejestrowany
    ble
Ocena:
0
Solaris to straszny kupsztal. Skoro to miała być love story to trzeba było zmienić tytuł a nie wycierać sobie gęby Lemem. Dramat psychologiczny wysokich lotów to też nie był, brak efektów i akcji nie musi oznaczać, że film jest nudny. Solaris JEST nudny jak flaki z olejem. Wspaniały materiał został wyrzucony w ciężką cholerę. Niedopowiedzenia i niepewności - widocznie rzeżyser nie miał pomysłu. Myślał, że jak film daje swobodę interpretacji to jest świetnie - nie mam zamiaru za reżysera bawić się w dorabianie teorii do jego bleble którym mnie katuje w kinie.

Racja - jak cholera widać, że reżyser sam nie wiedział co robi i w jakim kierunku idzie.
21-02-2007 16:15
kaduceusz
   
Ocena:
0
Neishin
> Mam nadzieję, że na sesjach bawisz się choć odrobinę:>

LOL
Inaczej bym nie przychodził, nie? ;o)
Acha, chcesz powiedzieć, ze miałem napisać swoją opinię? :-) Ten, tego, potem :-P

Craven
> Niedopowiedzenia i niepewności - widocznie rzeżyser nie miał pomysłu.

Nie mam dziś jakiejś szczególnej ochoty bronić Solaris, więc nadmienię tylko, że już wolę taki brak pomysłu od walącego po oczach neonowego banału.
21-02-2007 16:26
15914

Użytkownik niezarejestrowany
    Wiertarką w łeb
Ocena:
0
Źródła jeszcze nie widziałem. Trailer mnie zaciekawił, ale chyba nie powinienem się zbyt wiele spodziewać.

Jackman to straszny sztywniak. Aktorskiej ekspresji ma tyle co Steven Segal - ma tylko jedną minę na wyrażanie wszystkich emocji. Nadaje się na Wolviego, albo VanHelsinga, ale nie do ambitnego filmu.

Pi zrobiło na mnie duże wrażenie. To film, który powinien obejrzeć każdy MG do Maga: Wstąpienie. Rewelacyjnie pokazane starcie paradygmatów na pograniczu magii i nauki. Rozczarowuje oczywiście zakończenie, jak zawsze w amerykańskich filmach. Domyślam się, że w Źródle jest podobnie.

Amerykańscy twórcy umieją zbudować opowieść, ale kiedy przychodzi do jakiegoś podsumowania/ wniosków albo serwują banał albo robią unik. "Dzisiaj przychodzi do mnie paru kumpli z wierłami udarowymi..."
21-02-2007 21:02
neishin
    Hugh Jackman
Ocena:
0
A mnie się aktor podoba, jest po prostu bardzo plastyczny. Może zagrać Logana czy Van Helsinga, a z drugiej strony rewelacyjnie sprawdza się jako osiemnastowiczny arystokrata Leopold (z głupawej komedii romantycznej Kate&Leopold).

Duce:
No nie wiem, może przychodzisz, bo się nudzisz i chcesz się pośmiać z moich symulacjonistycznych prób prowadzenia:>

Craven: cóż tu dodać, +1.
22-02-2007 11:34
kaduceusz
    re
Ocena:
0
Co do Hugha - no nie wiem, ja bym na nim krechy nie stawiał. Ostatnio sporo gra w ambitniejszych produkcjach, więc może coś z niego będzie. Np. w Prestiżu IMHO wypada zupełnie poprawnie [choć to moze kwestia wąsów ;o]. Czekam też na nowego Allena z jego udziałem.

A BTW - zarowno Logan jak i VanHelsing rządzą :-P

> No nie wiem, może przychodzisz, bo się nudzisz i chcesz się pośmiać z moich symulacjonistycznych prób prowadzenia:>

Ja Cię! To drugie najbardziej absurdalne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy :-P
Mon, granie u złych MG to strata czasu, na którą nie mogę sobie pozwolić ;-) Zresztą na litość boską, grałeś u mnie, nie prowadzę znów w tak odmienny sposób No, zamiast muzyki używam trochę narratywistyczncych wspomagaczy. Tyle.

Jeżeli miałbym się już z czegoś wyśmiewać to powyższa wypowiedź jest o wiele wdzięczniejszym tematem niż sesje :-P
22-02-2007 12:38
neishin
    Cóż
Ocena:
0
Przywitam cię popularnym w Krakowie słowem na zdupc... :P Ale cieszę się, że Ci sesje odpowiadają. Zobaczymy co powiesz jak to Ty będziesz zbierał cięgi, a nie Mała Ania:P
22-02-2007 12:58
Wojewoda
    Hm
Ocena:
0
Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że Ty kaduceuszu i lucek, macie zbyt poważne podejście do komercyjnych w gruncie rzeczyn filmów.

Po drugie, z tym aktorstwem to chyba kwestia gustów, bo o ile Jackman faktycznie się jakoś nie popisal, to rola Rachel Weisz jest zagrana IMO bardzo solidnie. Osobiście kojarzę "wodziarskie cierpienie" z groteskową egzaltacją i śmiesznym makijażem, a przecież Weisz w "Źródle", wygląda tak... spokojnie? Szczególnie na tle Wolverine'a;)

Po trzecie, przyznaję rację, że nawiązania do wschodniej mistyki średnio zrobione, ale w kontekście calego filmu jakoś mi nie przeszkadzaly.

Po czwarte, fajny zjazd, tylko obiekt do bicia nieodpowiedni;)
23-02-2007 14:45
kaduceusz
   
Ocena:
0
> Zobaczymy co powiesz jak to Ty będziesz zbierał cięgi, a nie Mała Ania:

Ja na to mówię "fun" ;oP

> Po pierwsze, odnoszę wrażenie, że Ty kaduceuszu i lucek, macie zbyt poważne podejście do komercyjnych w gruncie rzeczyn filmów.

W moim przekonaniu słowo "komercyjny" nie rozgrzesza z wszelkich przewin. "Cóż, merytorycvznie jest nędzny, ale przecie to projekt komercyjny", tak? A co ma piernik do wiatraka?

> Osobiście kojarzę "wodziarskie cierpienie" z groteskową egzaltacją i śmiesznym makijażem, a przecież Weisz w "Źródle", wygląda tak... spokojnie?

Myślę, że spokojna mina sugerująca przeżywanie okropnych wewnętrznych katuszy to druga strona wodnego medalu.

> Po czwarte, fajny zjazd, tylko obiekt do bicia nieodpowiedni;)

Co Ty, ja mógłbym ten film okładać godzinami ;-)
26-02-2007 23:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.